Szkodnik

20191121_133228PałacGrobowiec20191121_13274420191121_13263520191121_13262020191121_13260520191121_13255220191121_13341520191121_13323720191121_13321420191121_13320720191121_13320020191121_13291420191121_13290920191121_13284320191121_13283220191121_13280120191121_13275620191121_132748

W Maciejowej jest las, niesłusznie zwany parkiem. Owszem, kiedyś był tam Pałac i wieża widokowa, ale nie było dobrego gospodarza. Pałac zburzono, jelenie skradziono do WOSR, a wieża zablokowana, rujnuje się.

Grobowiec rodziny Beckerów, nazywają mauzoleum, choć wnukowie Emila, którzy w Kassel i Eisenach mają folwarki, będący na ty z obecnym właścicielem tych pozostałości Adamem F., przyznają, że jest to grobowiec. Jeden z przodków był zresztą nazistą i chętnie robili sobie zdjęcia przy grobowcu.

Jest dobry gospodarz, wskazany powyżej właściciel tego terenu, ale rzuca mu się kłody pod nogi. Ma koncepcję, zarówno gospodarczą, kopalni kruszyw skalenia, jak i rekreacyjną. Problem w tym, że Prezydent Miasta Jeleniej Góry ma inną strategię rozwoju, a Kierownik Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Krzysztof K., doprowadza do niekorzystnego rozporządzania mieniem leśnym. Taka jest relacja dyskryminowanego biznesmena.

Prezydent Miasta ma współudział w samowoli budowlanej, ułatwiając energetyce przeniesienie słupa wysokiego napięcia na grunt prywatny i nie prowadzi mediacji w celu dogadania się z właścicielem i uruchomienia działalności gospodarczej, która byłaby mechanizmem rozwoju zarówno gminy, jak i spadku bezrobocia. Tak twierdzi zniewolony biznesmen.

Zostawmy kwestię kopalni kruszyw skalenia i nieefektywnej współpracy, ale skupmy się na lesie, który przynosi niepowetowane straty dla środowiska naturalnego i dla gospodarki. Otóż drzewa łamią się i są chore, rak jest złośliwy. Tym rakiem, jest kornik drukarz, szkodnik drzew. Swego czasu siedemdziesiąt drzew kornik zaraził i była decyzja, aby je wyciąć, żeby plaga nie rozniosła się dalej. Niestety „konserwator” zabytków wydał zakaz wycinki chorych drzew. Dziś chorych jest 3-4000 drzew, bo kornik to chrząszcz, który się rozprzestrzenia. Larwy kornika drukarza żerują w łyku. Proszę policzyć sobie, ile to strat ekologicznych z nieracjonalnych decyzji „konserwatora” zabytków. Nieracjonalność to mały pikuś, ale zastanowienie budzi fakt braku logiki i powód doprowadzenia do ruiny lasu oraz nie wykorzystania wieży widokowej. Są różne domysły.

Wracając do chorych drzew i niszczejącego lasu, to rzeczywisty stan rzeczy wygląda ponoć następująco. Wezwany kiedyś dendrolog, zbadał drzewa i oznaczył siedemdziesiąt do natychmiastowego wycięcia. Wydział Ochrony środowiska wydał taką decyzję, mając na celu ochronę pozostałych, zdrowych drzew. „Konserwator” zabytków wstrzymał decyzję i zaskarżył ją do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO oddaliło decyzję „konserwatora” i teoretycznie sprawa była prosta. Niestety, „konserwator” za wycięcie lub uszkodzenie jednego drzewa, zasądza ca 5 tys. zł kary. W moim odczuciu, powinien sam zapłacić 15 mln zł kar, ponieważ doprowadził rzekomo do wymarcia minimum 3 tys. drzew, a kolejne przez kornika szkodnika umierają. Straty są niepowetowane i nie do odwrócenia, ponieważ las, to nie zabawka i nie rodzi się w pięć minut w fabryce. Wymaga dziesięcioleci do odrodzenia się.

To z pewnością nie ma nic wspólnego z ekologią, z wolnością działalności gospodarczej i ze słusznym interesem społecznym.

Pan Adam F., nosi się z zamiarem złożenia pozwu cywilnego przeciwko szkodnikom o zadośćuczynienie, z tytułu dyskryminacji.