Jak trudno żyć!

Artykuł napisany przez Marię Gudro-Homicką, Prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Polonistów (SNaP), członek Komisji Rewizyjnej w Towarzystwie „PD”.  D napisania tego artykułu zainspirował Panią Marię  Rotmistrz Witold Pilecki, największy bohater II w.ś., ochotnik do Auschwitz, który doszedł do wniosku, że trzeba trafić  do piekła, aby zrozumieć, co jest w życiu naprawdę ważne. Oto ten tekst.

 

Jak trudno żyć!

Raport z pobytu w KL Auschwitz Rtm Witolda Pileckiego:

,,Nareszcie doczekałem się momentu, o którym kiedyś można było tylko marzyć – zorganizowaliśmy komórkę polityczną naszej organizacji, gdzie bardzo zgodnie współpracowali koledzy, którzy na ziemi zjadali się wzajemnie w sejmie: 69 – prawica, 70 – lewica, 71 – prawica, 72 – lewica, 73 – prawica, 74 – lewica, 75 – prawica, itd. Długi szereg naszych byłych polityków-partyjniaków. Więc trzeba było Polakom pokazywać codziennie górę trupów polskich, żeby się pogodzili i zdecydowali, że ponad różnice i wrogie stanowisko, jakie zajmowali w stosunku do siebie na ziemi, jest większa racja  – zgoda i jeden front przeciwko wspólnemu wrogowi, którego przecież zawsze mieliśmy w nadmiarze.”

Gdy jako stowarzyszenie podjęliśmy uchwałę o przystąpieniu do projektu Rotmistrz Pilecki Bohater Niezwyciężony, z uwagą przeczytałam Raport Rotmistrza z pobytu w Auschwitz. Czytając,  przeżywałam męki, torsje, ból żołądka. Tego dokumentu nie da się czytać bez emocji. Mimo to wypisałam refleksje Autora, które nazwałam ,,złotymi myślami” Pileckiego.

Praca nad Raportem skłoniła mnie do wypowiedzi na temat obecnych  podziałów politycznych, o których rtm. Pilecki mówi w powyższym cytacie. Myśl w nim zawarta jest  bowiem aktualna w  dzisiejszych czasach, emocjonalnie i psychicznie bardzo trudnych dla wielu Polaków, dla mnie też.

Wrócę na chwilę do przeszłości. Moje świadome już dzieciństwo spędziłam  w małej miejscowości na Mazowszu, boleśnie dotkniętej przez II wojnę światową. Jej mieszkańcy przez co najmniej 10 lat po wojnie musieli  ,,wykrzyczeć” swoją rodzinną tragedię, swój ból po zabitych ojcach, matkach, żonach, dzieciach,  które stracili podczas dwóch bombardowań dokonanych przez agresorów niemieckich i lata okupacji niemieckiej.  Sąsiedzi licznie spotykali się w swoich domach i opowiadali o własnych przeżyciach.  Dzieci, uczestnicząc w tych spotkaniach, przeżywały horror, doświadczały wiele nieprzespanych nocy. Wtedy więź z rodziną i z sąsiadami była bardzo silna. To byli biedni ludzie, dopiero budowali swoje nowe powojenne życie. Ale szanowali się. Dzielili się z sąsiadami każdą kromką chleba. Nie bali się złodziei, napaści, krytyki swoich poglądów. Całe dorosłe życie moje pokolenie przeżyło w PRL-u.  Mimo że jedni byli bliżej partii (jedynie słusznej), inni bliżej kościoła, nie odczuwało się wzajemnej nienawiści.

Mimo biedy oraz indoktrynacji,  w pracy  i w rodzinie panowały serdeczność, bliskość, zaufanie. Czekaliśmy z utęsknieniem na zmianę ustroju, chociaż nie wierzyliśmy, że może się on zmienić. Wykonywaliśmy swoją pracę jak najlepiej za niskie wynagrodzenie, ponieważ wmówiono nam, że pieniądze nie mają znaczenia. Wszyscy mieliśmy po równo, nie było komu zazdrościć.                                                                                                                                                                    Z ogromną radością przyjęliśmy w 1989 roku wiadomość o upadku „komuny” i wolnej Polsce.

I co, my Polacy, robimy teraz z tą wolnością?!!!

Powiem o moich odczuciach.
Mam 70 lat i coraz częściej czuję wokół siebie język nienawiści. Nie dotyczy on wiedzy, inteligencji człowieka,  zawodowych i osobistych dokonań, dotyczy przede wszystkim poglądów politycznych. Każde spotkanie rodzinne i przyjacielskie wywołuje wiele niepotrzebnych emocji; ojciec nie rozumie poglądów dzieci i odwrotnie, przyjaciele rozchodzą się w gniewie podczas spotkania, uniemożliwiona jest też praca społeczna. Ludzie oddalają się od siebie. Tradycyjne listy zastąpiły maile, smsy, wirtualne życie w Internecie. Ta sytuacja mnie przeraża, chociaż staram się podążać za nowoczesnością. Nie myślałam jednak, że tak bardzo oddalimy się od siebie przez politykowanie. Zajadłość w prowadzeniu rozmów o polityce kończy się często hejtowaniem, szkalowaniem, obrzucaniem błotem rozmówcy, przeróżnymi fobiami, nienawiścią, niszczeniem rodzinnych i przyjacielskich więzi. Liczne są przypadki samobójstw młodych ludzi, którzy nie godzą się na świat bez miłości, przyjaźni, bez sumienia. Jak odnaleźć się w tym świecie? Czy potrzeba kolejnego wroga, tragedii, rozlewu krwi, abyśmy się opamiętali i zrozumieli, jak pisze w Raporcie rtm. Pilecki, co jest w życiu ważne? I, przede wszystkim, co jest ważne dla Ojczyzny?

Jak  wychowywać młodzież w szkole i w domu bez autorytetów, bez szacunku dla rodziny, sąsiadów, przyjaciół, władzy. Zabrnęliśmy w ślepy zaułek. Zawierzyliśmy mediom, które bogacą się na ludzkiej naiwności i  zatraciliśmy zdrowy rozsądek. Kłócimy się na płaszczyznach partyjnych, tymczasem tracimy z pola widzenia nasz interes narodowy.

Z doświadczeń wielu pokoleń wynika, że historia niczego nas nie nauczyła, ,,Polak przed szkodą i po szkodzie głupi”- jak powiedział nasz wielki poeta pięć wieków temu.

Niech moja wypowiedź będzie apelem do polityków. Mimo różnicy zdań, bądźmy ludźmi przez duże L, bądźmy Polakami i obywatelami świata, a także nauczycielami obecnych i przyszłych pokoleń w nauczaniu wartości, etyki, kultury słowa.

Kończę swą wypowiedź kolejną złotą myślą rtm. Pileckiego, ostatnią w Raporcie z Auschwitz:

,,Nie to jest ważne, co napisałem dotychczas na tych kilkudziesięciu stronach, szczególnie dla tych, co będą je czytać li tylko jako sensację, lecz tutaj chciałbym pisać tak wielkimi literami, jakich nie ma, niestety, w maszynowym piśmie, żeby te wszystkie głowy, co pod pięknym przedziałkiem mają wewnątrz przysłowiową wodę i matkom chyba tylko mogą dziękować za dobrze sklepione czaszki, że owa woda im z głów nie wycieka – niech się trochę zastanowią głębiej nad własnym życiem, niech się rozejrzą po ludziach i zaczną walkę od siebie, ze zwykłym fałszem, zakłamaniem, interesem podrasowanym sprytnie pod idee, pod prawdę, a nawet pod wielką sprawę”.

Maria Gudro-Homicka